Ocalona od Raka Trzustki: Wyniki

Pancreatic Cancer SurvivorStory of Maribel C. Lim
Manila, Filipiny
(Aktualizacja: 8 listopada 2009/Century Park Sheraton)

See video of her earlier testimony.

Życie z poważną chorobą jest trudnym i niełatwym do sprostania. Wiem jak czuje się osoba z takim schorzeniem. Czułam to samo ponad dwa lata temu.

Po odczytaniu wyników badań MRI w lipcu 2001, mój mąż i ja chodziliśmy od jednego lekarza do drugiego, aby znaleźć sposób na przedłużenie mi życia, lecząc mojego raka. Trzech, pięciu, może siedmiu … Nie potrafię powiedzieć u ilu onkologów byliśmy … wszyscy byli specjalistami od nowotworu trzustki, rodzaju nowotworu, w którego przypadku szanse na wyleczenie są nikłe. Jest to jedna z najbardziej agresywnych form raka. W takim przypadku, jest zbyt mało czasu na rozważania… jeżeli w ogóle możliwe jest jasne myślenie, biorąc pod uwagę ciężki stan, w którym się człowiek znajduje.

Kiedy zebrałam się na odwagę aby zapytać doktora jak długo mogę jeszcze pożyć, jeśli nie poddam się operacji, jego odpowiedź zaskoczyła mnie kompletnie – tylko 6 miesięcy, góra rok.

Kiedy usłyszałam te słowa, zdawało mi się że świat stanął dla mnie w miejscu. To co mówił dalej było niezrozumiałe. Poczułam się jak skazaniec, któremu właśnie odczytano wyrok śmierci. Ogarnął mnie nagle bezwład całego ciała. Czułam tylko jak łzy spływają mi po policzkach.

Jak każda osoba z poważnym schorzeniem, chciałam szybkiego wyleczenia. Wtedy jedyną metodą znaną nam było poddanie się 12-24 godzinnej operacji gdzie usunięto by  mi woreczek żółciowy, część wątroby, żołądka i dwunastnicy. Jednak gdyby w czasie operacji okazało się, że guz (który wtedy miał 2 cm) był zbyt blisko śledziony, nie zostałby usunięty, a operację przerwano by zamykając ranę. Oczywiście inne narządy wewnętrzne byłyby już wtedy poważnie naruszone.

Zgodziłam się na operację, pomimo świadomości jak brzemienna w skutkach mogłaby się dla mnie okazać, ponieważ nie chciałam czekać bezradnie z założonymi rękami. Niespodziewanie jednak wynikła sprawa konieczności wykonania w trakcie zabiegu transfuzji krwi. Jestem, muszę wyznać, świadkiem Jehowy, a my przestrzegamy stanowczo prawa zakazu używania obcej krwi zapisanego w naszej Biblii, nawet w sytuacji konieczności wykonania transfuzji.

Moi lekarze byli jednak nieubłagani, za każdym razem kiedy odmawiałam transfuzji krwi. Byłam pod wpływem strachu i presji z ich strony, gdyż stanowczo naciskali, abym zgodziła się ostatecznie na użycie krwi w mojej operacji.

Każda wizyta kończyła się jeszcze większym pogłębieniem mojej depresji, ponieważ nie mogłam złamać  tak istotnego dla mnie, zasadniczego zakazu w naszej religii, nawet za cenę swojego życia, a operacja bez tego była niestety niemożliwa.

Właśnie główną przyczyną mojej odmowy poddania się operacji, było to, że byłam świadkiem Jehowy i starałam się przestrzegać bezwzględnego posłuszeństwa zasadzie nie używania krwi. W przeciwnym razie, poszłabym pod nóż, potem z pewnością zgodnie z przewidywanym schematem leczenia, przeszłabym także chemioterapię i kurację kobaltową,. i prawdopodobnie zamiast być dziś tutaj, od dawna spoczywałabym już dwa metry pod ziemią.

W Poszukiwaniu Właściwego Leczenia

Cóż więc pozostało robić? Mój mąż i ja zaczęliśmy szukać … przeczytaliśmy wiele książek … aż odkryliśmy inne sposoby leczenia, nazywane “alternatywnymi”. Spróbowaliśmy. Dowiedzieliśmy się, że aby leczyć chorobę należy skupić się na całym organizmie. W moim przypadku nie należało więc skupiać się jedynie na mojej chorej trzustce, lecz na całym ciele. Poznaliśmy leczenie o podejściu holistycznym, dotyczące całego organizmu, a nie tylko jego chorych części.

Każdego wieczora czytaliśmy inną książkę. Długo nie zasypialiśmy, aby dowiedzieć się jak najwięcej o leczeniu alternatywnym. To czego dowiedzieliśmy się, utwierdziło nas w przekonaniu, że operacja nie była jedynym wyjściem, co więcej, to tak naprawdę nie musiała być konieczna. Należało zmienić sposób życia, jaki prowadziliśmy do tej pory. Leczenie alternatywne nie jest łatwe. Wymaga dużej cierpliwości, której istotą jest ogromna samodyscyplina. Poza tym należy mocno wierzyć w to co się robi.

W moim przypadku, zaczęliśmy od niczego, ..zero wiedzy na temat leczenia alternatywnego. Należy dodać do tego fakt, iż walczyliśmy także z czasem, a zostało go niewiele (zaledwie sześć miesięcy). Nie wolno było zmarnować ani chwili… każde działanie musiało być dokładnie przemyślane, a podjęta decyzja powodująca każde fałszywe pociągnięcie znaczyła duży krok w tył, po to aby zacząć raz jeszcze od nowa.

Jednym z trudnych aspektów bycia chorym na raka jest to, że ma się wokół siebie wielu współczujących ludzi, pełnych chęci do udzielania pomocy jak i dobrych rad w myśl swoich najlepszych intencji. każdy ma swoją opinię na temat leczenia i stara się ją delikatnie narzucić lub po prostu służy radą co do twojej sytuacji. Wszystko to oczywiście jest bardzo kłopotliwe, ale ja nauczyłam się już nie ulegać presji innych. Najważniejszą rzeczą, kiedy dowiadujesz się, że masz raka jest zachować skupienie i nie rozpraszać się czczym gadaniem.

W czasie naszych poszukiwań, najtrudniejsze było wykonanie pierwszego kroku, szczególnie z powodu niepewności, czy posuwamy się we właściwym kierunku. Naszą nadzieję pokładaliśmy w tym co przeczytaliśmy do tej pory. Nie byliśmy pewni czy nam się powiedzie, ani nie byliśmy przekonani czy jest to właściwa droga leczenia.

Przyznaję, że wiele razy traciłam wiarę w sens naszych wysiłków. Przez wiele nieprzespanych nocy, nachodziły mnie myśli o tym, że nie zobaczę już brzasku następnego poranka. kiedyś miałam serie bolesnych ataków. Powróciła wtedy chęć poddania się operacji, ale myśl o konieczności poddania się sprzecznej z moją religią transfuzji krwi była tym, co utwierdzało mnie w postanowieniu kontynuowania leczenia alternatywnego.

Zażywałam wiele preparatów… różnorodnych … jakichkolwiek, o których tylko przeczytałam i które byłam w stanie dostać… od kogokolwiek, zażyłabym wszystko, ale zdawałam sobie sprawę, że to nie wystarczało. Aż do pewnego wieczoru …. miałam bardzo ciężki atak. Czułam się tak jakby szczur wyżerał mi żołądek od środka. Obudziłam męża i powiedziałam mu, że to prawdopodobnie mój koniec. Miałam nadzieję, że znajdziemy jakąś kurację, ..być może ziołoleczniczą.

Wprowadzenie Tian Xian 

Następnego dnia, pewna chińska “siostra w wierze” odwiedziła mnie i umówiła z badaczem nowotworów, który wynalazł lekarstwo Tian Xian (lub znane w Azji pod nazwą China Nr 1). Wcześniej słyszałam o pewnym świadku Jehowy, który poddał się temu leczeniu. Kiedy przybyliśmy do biura Green & Gold International Exports w Manilii, przywitał nas bardzo miły i biegły specjalista leczenia alternatywnego Pan Manuel Kiok. Zademonstrował nam Eliksir Tian Xian i wyjaśnił  jego lecznicze działanie w przypadku takim, jak mój typ choroby nowotworowej.

Po raz pierwszy od czasu gdy dowiedziałam się, że jestem chora na raka, moje serce napełniło się radością. Teraz odzyskałam nadzieję. Uwierzyłam dzięki Panu Kiok, że Eliksir Tian Xian pomoże przedłużyć moje życie, znacznie więcej niż o marne sześć miesięcy do roku, jeżeli nie poddałabym się operacji.

Efekty działania Tian Xian

W trakcie pierwszych tygodni przyjmowania Eliksiru Tian Xian w połączeniu z Kapsułkami TX #6, pamiętam wydalanie jakiejś dziwnej, czarnej substancji z mojego ciała. Na początku zdawało się, że moja choroba próbuje przeciwstawić się kuracji. W moim ciele odbywała się swoista walka, za każdym razem gdy przyjmowałam Tian Xian. Czułam, że lekarstwo działa. Kontynuowałam więc tę terapię, mając nadzieję, że pewnego dnia okaże się, że jestem całkiem wyleczona.

Minęło sześć miesięcy. Nadal żyję. Ciągle słaba, ciągle niepewna … a jedyny test, który robiłam aby zbadać złośliwość mojego nowotworu to HCG (Human Chronic Gonadotropin). test ten opiera się na teorii wysuniętej przez dr Howarda Beard’a i podobnych mu badaczy, którzy twierdzą, że nowotwór ma związek z niewłaściwie ulokowanymi komórkami trofoblastów, które stają się złośliwe, i podobnie jak w przypadku ciąży wydzielają HCG. W wyniku tego, pomiar ilości HCG w moczu badanego wskazuje na stopień złośliwości nowotworu. Im większa ilość tych ciałek, tym bardziej złośliwa postać nowotworu.

Wynik powyżej 50-ciu jednostek świadczy o występowaniu nowotworu, 49 i mniej daje rozpoznanie negatywne. Mój pierwszy odczyt wyniósł 80 (bardzo wysoki). Byłam przerażona i przybita tym rezultatem. ale w ciągu kilku miesięcy, próbowaliśmy go obniżyć. z 80 zszedł do 73, potem do 64 … . Kontynuowałam przyjmowanie Tian Xian, w tym samym czasie dbając o swoją dietę. Zamiast jedzenia zawierającego cukier, sól, tłuszcz, olej, białą mąkę, jadłam jak najwięcej produktów organicznych. Za każdym razem, kiedy miewałam ataki, Tian Xian pomagał mi zmniejszyć ból. Naprawdę czułam, że działa.

Gdy ostatecznie odniosłam odczucie, że chyba jestem już wyleczona, próbowałam odstawić Tian Xian. Nie brałam go przez dwa tygodnie, opierając sie jedynie na zdrowym żywieniu. po tym czasie zrobiłam badania HCG, pewna, że na wynik nie będzie miało wpływu przerwanie kuracji. Z osiągniętych wczesniej 56, co bliskie jest wyleczeniu, mój wskaźnik HCG na powrót podskoczył do wartości 64,5.

A kiedy na nowo zaczęłam przyjmować Tian Xian spadł ponownie. Spróbowałam ponownie odstawić to lekarstwo, przypuszczając, że mógł to być jedynie zbieg okoliczności. stało się jednak to samo. Mój HCG wzrósł na nowo. Jaki z tego wniosek? Tian Xian niewątpliwie znacznie pomógł w złagodzeniu przebiegu mojej choroby nowotworowej.

Dziś, po dwóch latach mam przyjemność oznajmić wam wszystkim, że mój HCG wynosi 51. Z 80 jednostek dwa lata temu, spadł obecnie do 51 ! Nigdy nie myślałam, że nadal będę jeszcze żyła po dwóch latach od początku mojej choroby. Trudno uwierzyć, że stoję dziś tutaj przed Wami żywa i zdrowa.

Lekarze zaprzeczają

Pewnego razu rozmawiałam z lekarzem. Był zdumiony, gdy dowiedział się, że miałam raka trzustki i wyleczyłam go bez poddania się operacji. On nie mógł uwierzyć, a ..raczej powinnam powiedzieć, nie wierzył, że jestem pacjentką z chorobą nowotworową. Ilekroć rozmawiam o tym z lekarzami, którzy mi nie wierzą, mówię im, że przyjmuję lekarstwa ziołowe, szczególnie Tian Xian, ale … oni tylko potrząsają z niedowierzaniem głowami.

Mnęły już dwa lata od kiedy przekonywali mnie abym poddała się natychmiastowej operacji. Teraz są zaszokowani widząc mnie jeszcze żywą. Doszli więc do wniosku, że nie miałam raka. stwierdzili, że z ich doświadczenia wynika jednoznacznie, że pacjent z nowotworem trzustki nie ma szans na przeżycie więcej niż kilku miesięcy po odkryciu tego faktu, nawet jeśli zażywa jakieś ziołowe leki (!)

Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam; dwa lata temu, kiedy byłam osłabiona i wychudzona, nalegali abym poddała się operacji, i mówili, że jeżeli będę odwlekać tę decyzję, to niechybnie umrę. Teraz, kiedy widzą mnie żywą, silną, zdrową i w pełni życia, twierdzą, że to mógł nie być rak? Po przejściu przez ręce kilku onkologów, którzy potwierdzili tę diagnozę, po zrobieniu badań Tomograficznych i Rezonansu Magnetycznego oraz ich jednoznacznej, zgodnej decyzji o leczeniu operacyjnym, mówią mi po dwóch latach, że prawdopodobnie nie był to rak???

Kiedy byłam słaba, byli o tym święcie przekonani! Teraz, gdy jestem fizycznie w dobrej kondycji, .. nie są tego już tacy pewni? Jaka może być tego przyczyna? Czy to dlatego, że nie przyłożyli ręki do mojego wyleczenia? Czy nie chcą przyznać, że leczenie alternatywne, któremu się poddałam jest efektywne? Że dzięki diecie, lekarstwu Tian Xian i pomocy Boga, przeżyłam to co przewidywali? Oczywiście nie mogli przyznać, że to właśnie dzięki temu wyzdrowiałam! Ale sądząc po ich reakcji, jestem pewna jednej rzeczy: dziś jestem szczęśliwa, że nie oddałam się w ich ręce.

Z tego też powodu, chciałam skorzystać z okazji i podziękować Pani i Panu Kiok, że powiedzieli nam o Tian Xian, dzięki któremu cieszę się teraz dobrym zdrowiem. Ale przede wszystkim całą chwałę należy oddać naszemu Wszechmogącemu Bogu, bo gdyby nie On i moje posłuszeństwo jego nakazom, których przestrzegałam z taką stanowczością, nie szukałabym alternatywnych sposobów leczenia. Jestem przkonana, że to On prowadził nas i pomógł znaleźć najlepszy i najwłaściwszy sposób terapii. Jednym z nich jest właśnie Tian Xian. Być może nie jestem jeszcze całkowicie wyleczona, ale to, że stoję tutaj przed Wami po dwóch latach już o czymś świadczy … To ogromny cud dla pacjentki takiej jak ja – z nowotworem trzustki.

Jeszcze raz chcę podziękować żarliwie za wszystko mojemu Bogu i Jego Synowi Jezusowi Chrystusowi, … memu ukochanemu mężowi Viktorowi, który nieustannie i cierpliwie wspierał mnie i pomagał w poszukiwaniu dla mnie alternatywnego leczenia, moim rodzicom, .. za ich miłość i wsparcie … braciom w wierze, którzy ciągle modlili się za mnie do Boga … i oczywiście za serdeczność i dobroć państwu Priscilli i Manuelowi Kiok, którzy pomogli mi poprzez lekarstwa Tian Xian. Z całego serca, chciałabym także podziękować wynalazcy Tian Xian, profesorowi Wang Zhen Guo.

Wyzwanie dla każdego

Na koniec, pragnę zwrócić się do wszystkich, którzy obecnie borykają się z chorobą nowotworową. Wiem o tym, że Wy też możecie pokonać raka… Można odwrócić ten proces! Oprócz Tian Xian stosujcie właściwe odżywianie, dietę i suplementy, aby dostarczyć waszemu organizmowi niezbędnych surowców naturalnych, potrzebnych do jego odbudowy. Wlejcie także w swoje serca uczucie miłości, przebaczenia i wiary we własne siły, poczucie sensu życia, ..oraz zaufanie do swego Stwórcy. Kiedy zachowacie to wszystko, .. głęboko wierzę, że pokonacie raka …. Nowotwór to choroba, którą można Pokonać!

Dziękuję  Wszystkim!